czwartek, 6 grudnia 2012

Monotonia dnia

Grudzień. A jeszcze przed chwilą był październik, jeszcze kilka chwil temu kończyłam swoją edukację, by zacząć coś nowego. Ale to nie jest wolno płynący październik, markotny listopad, a grudzień. Najgorszy miesiąc w moim roku. Wbrew pozorom najbardziej przygnębiający. I pojawił się właśnie wtedy, gdy czas wokół mnie raz przyspiesza, a raz zwalnia. Gubię czas, gubię tak cenne minuty życia, które składają się na dni, tygodnie, aż patrzę na witryny sklepów i myślę "Już święta? Jakim cudem jest grudzień?"
Ostatnie tygodnie wyglądały beznadziejnie podobnie do siebie. Każdy dzień przypominał w swej kolorystyce ten poprzedni i tak w kółko. Dokąd ucieka czas, który nieustannie przenika przez moje palce - nie wiem. Jak walczyć z tą monotonią?
Budząc się rano widzę to samo, ale to mnie cieszy. Jednak po wstaniu pojawiają się serie tych samych czynności, w których spojrzenie przez okno na porywający swym majestatem kolejny blok nie napawa radością życia. I nagle dzień się kończy. Zapada zmrok. Znów nie wiedzieć kiedy się zakradł. I w ciągu tych dni zmieniają się wyłącznie daty, przeczytane książki i obejrzane filmy i seriale.
A to jest mój czas. Jedyny i wyjątkowy, gdyż drugi raz nie będzie dla mnie 6 grudnia 2012 roku. To co stało się dziś jest przeszłością, a mój czas mniejszy o niego.
Monotonia. Najwyższa pora się jej pozbyć lub chociaż zmienić w pozytywną monotonię, czyli taką, z której coś wyniosę. I już mam na nią plan. O tak.
Monotonio ma! Bój się, bo oto nadchodzi zmiana! I może nawet grudzień nabierze przyjmniejeszych barw...

1 komentarz:

  1. Hołk.
    Cóż, i mój czas mija dość nieubłaganie, i co najgorsze również nie mam na to wpływu, bo któż by miał? Jednak Ty masz"optymistyczne" nastawienie co do "swojej monotonii" którą zastąpisz jakąś zmianą. c: Grudzień, niesie ze sobą, przyjazne barwy, lub fałszywe uśmiechy świąt, sama to określisz.

    OdpowiedzUsuń