wtorek, 1 stycznia 2013

Wachlarze wspomnień

Z kilku powodów ostatnio bywam częściej niż potrzebuje w swojej rodzinnej miejscowości. Nie ma w tym nic dziwnego, ale może pod wpływem kończącego się wtedy roku, a teraz początku nowego, byłam zasypywana wspomnieniami. Dobre, złe, radosne i przykre, kilka neutralnych. Wszystkie zaczęły się kłębić w mojej głowie. Pojawia się tylko jedno pytanie: dlaczego akurat teraz zaczęły wracać ze zdwojoną siłą?
Zwykły spacer okazywał się czymś więcej. Przechodząc przez park, przez który muszę przejść chcąc dojść do centrum miasta, widziałam obrazy z przeszłości. Codzienna wędrówka do szkoły i spotykanie tego samego wysokiego blondyna. Ten onieśmielający uśmiech, który przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. To ta ścieżka, na której spotkałam swoją pierwszą miłość, bo blondyn nie poprzestał na uśmiechaniu się. To wspomnienie uruchamia kalejdoskop innych związanych już nie tylko z tym miejscem, ale z osobą - wszystkie radości i smutki.

Ten sam park i jedna ławeczka, która jednego wieczoru stała się punktem rozwoju nadziei. Nadziei, że sen stanie się jawą. Jednak dzień po tym wieczorze, stała się miejscem, które wywoływało ból. Ból zdradzonej młodej kobiety, by teraz stała się jedną z wielu ławek w parku.

Tak jest z każdym miejscem. Nie tylko w moim mieście. Każda przestrzeń, w której kiedyś przebywałam, przeżywałam swoje życie, pamięta to. Ja także pamiętam, chociaż czasem wolałabym nie pamiętać. Kalejdoskopy obrazów z przeszłości zalewają czasem rzeczywistość i kilka minut wydaje się o wiele dłuższe. Każde wspomnienie niesie z sobą ból - utraconych znajomości, zdradzonych uczuć, utraconego czasu. 

Czy ludzie z tych wspomnień też czasem wspominają te chwile, w których nasze drogi się przecięły? Czy choć czasem uśmiechają się na wspomnienie o mnie? Bo ja wspominam, czasem na nowo przeżywam te wszystkie chwile i uśmiecham się do tych samych osób. Czasem widzę to tak, jak w moich kilku spisanych słowach:

Wachlarze wspomnień uderzają w twarz
lekkim podmuchem
na wzór fali spienionej rozbijają się
w rzeczywistym umyśle
jak w samotnej wyspie
zapuszczają korzenie i kwitną
rodzą się drzewa, krzewy i kwiaty
wszechobecny szum kołysze niebem

tak kwitną melodią i słońcem

a wśród gwaru wspomnień zupełna cisza
Limanowa, 2010 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz