Cisza. Odnaleźć ją można wszędzie, czasem dopada znienacka, czasem sami ją wywołujemy prostą potrzebą serca i duszy. Czasem powstaje z braku możliwości zebrania myśli w jedną, spójną całość. Tak zrodziła się cisza panująca tutaj, w miejscu, w którym moje myśli mogą zamienić się w słowa, a te z kolei w zdania. W ostatnim czasie myśli było bardzo dużo, o każdej maści i kolorze. Tylko jakoś słów brakowało. W zasadzie wciąż jest ich za mało, ale chyba najwyższa pora je po trochę systematyzować. Cóż, nie lubię bałaganu, ogólnie, chociaż tego w mojej głowie najbardziej.
Życie przewróciło się do góry nogami. W zasadzie zaczęło od nowa. Wszystko trzeba zbudować od podstaw. No może nie wszystko, kilka spraw pozostaje niezmiennych i chwała im za to. Bez nich świat przestałby istnieć, straciłby całą swoją wartość dla mnie. Mimo że zmiana była zaplanowana, długo już wyczekiwana, nawet przełożona niewiele w czasie, to była przerażająca. Patrząc z małej, a raczej krótkiej perspektywy czasu, nadal jest, chociaż stopniowo się z nią oswajam. Tak. Nowe miasto, nowy kraj, nowe możliwości. I brak tego, co zostało w domu.
Ostatecznie plecak został spakowany. Emocjonalny bagaż powoli się rozrywał. Miało nie być łez. Bo to żadne pożegnanie. Przecież mówię tylko "do zobaczenia" temu pokojowi, widokowi z okna, znajomym głosom i temu co znam. Nie odchodzę nigdzie daleko, a jednak serce nie chce słuchać, oczy wilgotnieją i trzeba przyznać się przed samym sobą - ta zmiana jest duża i będę tęsknić. I stawiając krok za krokiem, odchodzę tam, gdzie czeka na mnie nowe życie z możliwościami, na które od dawna czekam. I tak się zaczęła największa zmiana mojego życia... I trwa...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz